Za
każdym razem, kiedy mam okazję zobaczyć Cyrk de Soleil na żywo to jest to
przygoda. To nie jest zwykłe wyjście do cyrku, żeby zobaczyć zwierzęta, ludzi,
pośmiać się z wygłupów clowna.
To
jest majstersztyk, to są wygimnastykowane do ostatnich granic ciała,
dopracowana w każdym szczególe choreografia, to jest scena na której dzieje się
kilka światów równoległych. Muzyka, światło, przestrzeń, ludzie, liny, kolory,
ruch, taniec – wszystko wiruje w oczach, a jednocześnie składa się w spójną opowieść.
Często
w takich sytuacjach zastanawiam się nad tym, jak pracuje wyobraźnia twórcy – co
dzieje się w jego głowie, że jest w stanie wyczarować takie obrazy - czy jest
to dom wariata, czy jest to precyzyjność zegarmistrza zajmującego się zegarami
z kukułką, czy jest to znawca ludzkich dusz?
(zdjęcia nie są moje, tylko pobrane z internetu, w czasie przedstawienia nie wolno było robić zdjęć.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz